Policja zaprzecza, że wchodzi do mieszkań piratów
Masowa akcja przeszukiwania przez policję prywatnych mieszkań pod kątem nielegalnie używanego oprogramowania oraz pirackich plików multimedialnych to nieprawda – twierdzi policja z Częstochowy. Portal Gazeta.pl informuje, że sygnały o kontrolach mogą wskazywać na nowy rodzaj oszustów i radzi, jak postępować w przypadku przeszukania.
Policja szuka przede wszystkim produkowanych na masową skalę płyt z pirackimi kopiami programów, filmów, utworów muzycznych. Chodzi jej głównie o namierzenie osób i firm, które czerpią dochód z procederu piractwa – zapewniła Gazetę nadkom. Joanna Lazar, rzeczniczka prasowa częstochowskiej policji.
Potwierdzeniem tych słów może być niedawno nagłośniona akcja zatrzymania dwóch braci, właścicieli sklepu internetowego, którzy pod przykrywką legalnej działalności rozprowadzali nielegalnie powielone płyty z oprogramowaniem. Policja zajmuje się także nielegalnym wykorzystywaniem oprogramowania w prowadzonej działalności, jak w przypadku warszawskiej firmy oferującej usługi marketingowe, na której blisko 200 komputerach znajdowało się pirackie oprogramowanie.
Wpadki z piratami zdarzają się także podczas kontroli firm nie działających w sektorze związanym z informatyką, jak w przypadku stacji LPG w małej miejscowości gminy Krasocin. Policja odkryła tam i zabezpieczyła 148 nośników CDR i DVD – R, komputerowy dysk twardy oraz laptop, na których znajdowało się pirackie oprogramowanie.
Oczywiście zdarza się, że przy okazji czynności operacyjnych przeprowadzonych u osób prywatnych policjanci także natrafiają na pirackie oprogramowanie i rekwirują wtedy sprzęt podejrzanych. Jak pisze Gazeta.pl, było tak m.in. w przypadku 44-letniego księdza oskarżonego we wrześniu ubiegłego roku o gwałt na 20-latce.
Jednak z niedawnych doniesień Dziennika, który w skrócie przedstawił sposób działania policji namierzającej osoby udostępniające pliki w sieciach p2p, można przypuszczać, że funkcjonariusze aktywnie ścigają także prywatnych użytkowników internetu, którzy nie dzielą się swoimi zbiorami dla osiągnięcia korzyści finansowych. Podejrzanie też wyglądają doniesienia o sprawdzaniu komputerów osób, które dokonały zakupu sprzętu bez oprogramowania.
Co więcej, same organizacje zajmujące się ochroną interesów producentów oraz twórców od wielu miesięcy informują o wywieraniu nacisków na policję w tej kwestii. Nie tylko wywierają naciski, ale też zgłaszają wnioski o ściganie osób bezpłatnie udostępniających pliki w sieciach p2p.
Biorąc pod uwagę powyższe fakty oraz wiele innych doniesień, trudno wziąć na poważnie zapewnienia rzecznika częstochowskiej policji udzielone portalowi Gazeta.pl – że chodzi tylko o „osoby i firmy, które z tego procederu uczyniły sobie źródło dochodu”.
Na serio jednak należy potraktować porady dotyczące postępowania w przypadku, gdy do naszych drzwi zapuka osoba twierdząca, że ma nakaz przeszukania. Tym bardziej, że oszuści podszywający się pod stróżów legalności oprogramowania prawdopodobnie już krążą po domach.
Jak informuje Gazeta.pl, policjant uprawniony do przeszukania musi posiadać stosowne pozwolenie sądu lub prokuratora. W szczególnych przypadkach funkcjonariusze mogą wejść do mieszkania także na podstawie nakazu kierownika swojej jednostki lub na podstawie legitymacji służbowej.
Należy pamiętać, że każdy z tych dokumentów winien być okazany osobie, u której dokonuje się przeszukania, w sposób, który umożliwi jej odczytanie i zanotowanie zawartych w nich danych: numer służbowy legitymacji i nazwisko policjanta – pisze Gazeta.pl. Warto także od razu zadzwonić na policję (997) i potwierdzić przeprowadzenie przeszukania. Natomiast jeśli policjant pokaże ci tylko tzw. blachę, najlepiej go po prostu nie wpuszczać – radzi portal.
Gazeta.pl przypomina również, że z przeszukania powinien być sporządzony szczegółowy protokół, a osoby, którym zarekwirowano sprzęt powinny otrzymać od policji pokwitowanie.